Luśka jest wyspą. Psią wyspą. Patrick Swayze nie musiał by jej tłumaczyć, gdzie się kończą przestrzenie.
Czasem pozwoli podpłynąć komuś bliżej, żeby się poznać, powąchać razem inne siuśki, pobiec chwilę i razem poszczekać. Ale tylko tyle. Nie dla niej zapasy na trawie, podgryzanie w uszu i podszczypywanie w tyłeczki. Nope. Luśka woli poczytać.
Psie wybiegi średnio uderzają w jej klimat. Bo należałoby się pointegrować, pogadać, ponapinać bicka na przeszkodach, wiesz jak jest. Luśka też wie, więc wybiera pola, łąki i plaże, gdzie ma trochę więcej przestrzeni. Dlatego nie zdążyliśmy jej jeszcze zabrać na żaden psi wybieg w Warszawie. Za to na wyjazdach zahaczamy o każdy, który pojawi się nam na drodze. Żeby zobaczyć jak robią to inni.
Berlin Park am Gleisdreieck
Łeeee, marnie. Taki nowoczesny ten park, a deszcz leje strugami jak wszędzie. Może w słońcu prezentowałby się lepiej. A tak absolutny no-go. Przede wszystkim dlatego, że znajduje się tuż przy torach S-Bahnowych.
Why God, whyyy?
Budapeszt, wybieg w samym sercu imprezowej dzielnicy
Idealny przykład, że nawet w ścisłym centrum miasta można fajnie zagospodarować kawałek ziemi dla piesełów. I to nie na odczep się. Drzewa, konary do wspinania, ławki dla dwunożnych, oświetlony latarniami i wcale nie taki mały.
Me gusta!
Chociaż od tego oficjalnego zdecydowanie bardziej podobał nam się ten nieoficjalny w Parku Varosliget. Teren olbrzymi i masa polanek do biegania. I wszyscy zwyczajowo bez smyczy! Swoboda!
Ryga, wybieg przy Dźwinie
Fajny wybieg z masą przeszkód i atrakcji do hopsania, przeskakiwania i włażenia. Krótko mówiąc nie dla Luśki. Do tego oblegany w niedzielny poranek, wiec zupełnie odmówiła współpracy tłumacząc się nie znajomością języka. Przez płot wyglądał bardzo zacnie.
Berlin, Tempelhof
Prawie faworyt. Na lotnisku są do wyboru cztery wybiegi, obstawiam, że wszystkie wyglądają podobnie, bo byliśmy tylko na jednym. Minimalistyczny teren ogrodzony płotem i zamykany na furtkę. Dość spory, tak żeby pobiegać, ale nie przeszkadzać sobie nawzajem.
Lu wniebowzięta.
Wiedeń, Prater
Dwa w jednym, niczym Head&Shoulders, czy M&Ms – coś dla Luśki i coś dla nas, czyli masa terenu do biegania i spacerowanie – prawdziwy psi park. A właściwie las i do tego las idealny, bo żadna sarna nie zwabi tam piesa na pokuszenie. Można biegać bez smyczy wśród drzew, konarów i polan. Teren nie jest ogrodzony i na prawdę bardzo duży. A tuż przy wejściu psia tablica ogłoszeniowa.
Welcome in paradise!
Fajnie się dowiedzieć jak wyglądają takie psie wybiegi w innym zakątku Świata. :) Przy okazji wiadomo, że nasze nie są aż takie złe. Ale te w Berlinie czy Wiedniu najlepsze. :D
Zdecydowanie! Czekam na takie w Wawie :)
W Barcelonie pod samą Sagradą jest mały psi wybieg, mały, bo mały, ale lokalizacja zacna. ;-))
/N.
Bardzo zacna! Zapisuję, dzięki! :)
Tymczasem w Lublinie jeśli nie ma mrozu prasa zastanawia się czy mamy wybieg dla psów, czy kapielisko dla prosiąt…. To takie przykre, że tyle pieniędzy z Funduszu Obywatelskiego poszło dosłownie w błoto. :(
http://it-test.dziennikwschodni.pl/media/news/2015/2015-12/b08a2dbffe6921533542a4b4f8f1cbaf.jpg
O w mordę :-/ W błoto dosłownie! Mam nadzieję, że kiedyś władze miasta się zrehabilitują i powstanie kolejny wybieg, taki z prawdziwego zdarzenia. Nic mnie bardziej nie wkurza, niż zepsucie projektu realizowanego w ramach FO :(((
Widzę, że Luśka ma to samo podejście co Miczelski :P Dlatego nie boli mnie za mocno, że u nas wybiegu brak – pewnie i tak chodzilibyśmy tam z nudów w jakąś dramatyczną pogodę. Jednak nie ma to jak bieganko luzem i szaleństwa w krzakach.
Park w Wiedniu skradł me serducho, zdecydowanie byśmy się tam odnaleźli :D
No to Lu z Miczelskiem idealnie by się dogadali :) Bieganie luzem rządzi zawsze i wszędzie!
Cholera… nie możemy się zdecydować: przeprowadzamy się do Wiednia, czy Berlina??
Olo jest za Berlinem: ta przestrzeń! WSZYSTKO widać i nikt mnie nie zaskoczy! A i piłka daaaleko poleci.
Luśka jest za Wiedniem – aleee las! PRAWIE jak na działce, i bezpieczniej bo bez dzika i sarenki, to będę mogla bez smyczy!
Ale czy oni mają Forty Bema??? ;)
PS. Swoją drogą sto tysięcy razy byłam w Berlinie i w życiu nie trafiłam na Tempelhof.
Pozdrowienia,
Magda, Olo i Luna.
Hahahaha :D Forty są tylko jedne! Ale ja chyba jestem w drużynie Ola, bo też mnie do Berlina ciągnie, za całokształt ;) I zawsze trochę bliżej będzie na Forty :))) Buziaki dla całej trojki! :-*
O! O! Moje klimaty! Jak już powstanie do końca roku moja PSIA ŁĄKA we Wro to koniecznie będziecie musieli wpaść i wypróbować te marne 7000m2 :D
Się wie! :D Trzymamy kciuki i wpadamy na sto pro! :)))
Ten wybieg w Budapeszcie na moje oko przypomina trochę nasz lokalny, na przedpolu Parku Krasińskich. Fajnie jest móc pomyśleć, że nie odstajemy AŻ tak od reszty świata. ;) Wiedeń, rzecz jasna, doskonały. Po prostu wymarzony teren do bezpiecznych, długich spacerów. Nawiasem, myślę, że Luśce bardzo podobałoby się w Londynie, gdzie kwestia dostępności parków dla psów jest rozwiązana trochę na odwrót niż można by się tego spodziewać. Mianowicie, to tereny, na ktore psy nie mogą wchodzić są ogrodzone. ;)
Oooo rozwiązanie dla Luśki rzeczywiście idealne. Może kiedyś uda nam się przekonać na własne oczy. No i wybieg przy parku Krasińskich też w końcu czas zobaczyć! Widziałam na fotach, że nawet 1/3 Bohunów już nas wyprzedziła ;))