Nie tak bardzo krótko, ale bardzo na temat.
Szukanie zawsze zaczynamy od booking.com. Dlaczego? Bo tak najszybciej znajdziesz psiolubny nocleg na całym świecie. Do zwykłego wyszukiwania nie musisz mieć nawet zarejestrowanego konta. Wystarczy wybrać miasto, zaznaczyć daty i ilość osób. Klikasz ‘szukaj’ i rozwija się z reguły bardzo długa lista najróżniejszych hoteli, pensjonatów, hosteli, a czasem nawet domków kempingowych.
Potem wystarczy po prawej stronie rozwinąć kolumnę „udogodnienia” i zaznaczyć „zwierzęta akceptowane”. Klik i pojawia się kolejna lista – dla ułatwienia możesz nawet uporządkować wyniki według ceny.
Gdy spodoba Ci się jakiś obiekt i jego cena wchodzisz w szczegóły i zjeżdżasz kursorem prawie na koniec opisu obiektu. Tam znajduje się informacja, czy zwierzęta są akceptowane za dodatkową opłatą, czy też bezpłatnie.
Z doświadczenia wiemy już, że obiekty oferujące bezpłatny nocleg dla zwierząt są po prostu psiolubne. Właściciele są nastawieni pro zwierzęco, lubią psy i z reguły sami mają jakiegoś futrzaka. Raczej żadna niespodzianka nie powinna spotkać Cię z ich strony, a czasem będą nawet na Was czekać dwie miseczki. Nic tylko rezerwować jak w dym! Jeśli zdecydujesz się dokonać rezerwacji przez booking.com pamiętaj, żeby wspomnieć w miejscu na wiadomość dla właściciela obiektu, że wpadniecie z psem.
Jeśli w opisie hotelu/hostelu jest info, że zwierzęta są akceptowane za dodatkową opłatą ZAWSZE wejdź na stronę www obiektu. Z reguły znajdziesz tam dodatkowe informacje i dowiesz się ile może kosztować nocleg psa, albo czy są jakieś (mega wkurzające mnie) ograniczenia (wagowe, wielkościowe itp.). Jeśli na stronie brak jest takiej informacji zdecydowanie zadzwoń, albo napisz maila. Zdarza się, że właściciel obiektu po prostu nie pomyślał, żeby takie info zamieścić.
Ale zdarza się również, że wymyślił tak pokręcone niczym nieuzasadnione wewnętrzne przepisy, że szlag Cię trafi. Z hitów mogę zacytować jeden z hosteli w Gdańsku – „przyjmujemy tylko bardzo, bardzo malutkie psy i to bardzo wyjątkowo (yyyyh..? Znaczy się od święta tylko? Psy do 5 mm w kłębie?), a nocleg takiego bardzo małego i wyjątkowo łaskawie przyjętego psa to koszt 60 pln za dobę.” Nadmieniam, że nasz nocleg kosztowałby 30 pln za osobę. Zdarza się również, że pytając się o szczegóły przez telefon spotkasz się z mega fochem i łaską niebieską. Ewentualnie i w drodze wyjątku jaśnie pan/pani zgodę na Twój przyjazd wyrazi, ale już wiesz, że cholernie uprzykrzy Ci życie. A ty za to jeszcze ciężki hajs wybulisz. Nie dziękuję. Odpada w przedbiegach.
Moja rada dla hotelarzy/hostelarzy/pensjonatów i kempingów – nie chcesz, żeby przyjeżdżali do ciebie ludziska z psami? Nie oferuj takiej możliwości. LUZ. Świat jest duży, a baza noclegowa z dnia na dzień coraz większa. Masz pełne prawo do nieprzyjmowania czworonogów. Nie staraj się być hop do przodu na siłę i nie pisz, że zwierzęta są u Ciebie mile widziane, ale tylko i wyłącznie pod jakimiś idiotycznymi warunkami. Bo wtedy to ‘mile’ nijak się ma do rzeczywistość.
No. To sobie ulżyłam. Już wracam do meritum – ceny. Bo jak nie uda Ci się znaleźć darmowego psiolubnego noclegu, to trzeba chociaż celować w jak najtańszy. Jeśli chodzi o ceny w Polsce to wahają się od 10 pln do 60 pln (rzeczony gdański hostel) za dobę, bądź cały pobyt. Trudno tu znaleźć jakąś regułę. Zagranicą najtaniej (z płatnych noclegów) Luśka spała za 3 Euro, a najdrożej za ok. 25 Euro za cały pobyt (za to my akurat w tym miejscu spaliśmy za grosze, taką ustrzeliliśmy promo! I w sumie dzięki tej promo wybraliśmy akurat ten nocleg, bo w innych obiektach byłoby dużo, dużo drożej). Ceny w Polsce czasem (niestety!!!) wahają się w zależności od wielkości psa, co jest dla mnie kompletnie nie zrozumiałe (większy pies więcej TV ogląda, czy co?!). Zagranicą spotykaliśmy się z tym bardzo, bardzo rzadko.
Gdy podróżujesz latem najlepiej będzie szukać noclegu na polach kempingowych. Jeśli masz swój namiot z reguły nie ma większych problemów z nocowaniem z piesem, ale możesz również spać w domku, albo baungalowie, tylko upewnij się, czy można, bo czasem i tu są ograniczenia. Na przykład w Hiszpanii tylko w kilku domkach na całym kempingu można było nocować z psem (Tu i tu pisaliśmy już o zaletach kempingowania).
I tu przechodzimy do wyglądu noclegów. Jeśli śpisz w mega psiolubnym miejscu Twój pokój prawdopodobnie nie będzie się różnił od innych. Jeśli za piesa płacisz może być tak (ale nie musi), że dostaniesz tzw. psi pokój, czyli np. zamiast wykładziny z bardzo ładnym i schludnym, ale jednak linoleum. Albo z wykładziną nie do końca wyczyszczoną. Albo ścianą trochę ciemniejsze u dołu od wycierania grzbietu po deszczu. Czasem takie pokoje są położone w najdalszej części hotelu/hostelu, a czasem zupełnie z brzegu, przy wejściu do holu. Tak było na przykład w Rydze, co uważam za kompletnie nieprzemyślane, bo akurat Luśka jest bardzo wrażliwa na hałasy i umieszczenie jej przy uczęszczanym holu skończyło się poburkiwaniem w nocy. No cóż. Różnie to bywa. Czasem jest również tak, że wszystkie pokoje, w których można nocować z psem są umieszczone obok siebie. Trochę bez sensu, szczególnie kiedy w nocy może stać się coś, co wywowła ogólny chaos i skończy się głośnym szczekaniem wszytskich futrzastych gości. Nocując w hotelu, hostelu, czy pensjonacie musisz też liczyć się z tym, że pies sam nie będzie mógł zostać w pokoju. Z reguły zaznacza się to od razu przy zameldowaniu, a odstępstwa od reguły zdarzają się rzadko. Oznacza to również to, że na śniadanie schodzisz na zmianę, bez pieseła. Gorzej jeśl jedziesz w pojedynkę. W tedy chyba lepiej zjeść na miescie. Do tej pory tylko raz zjedliśmy śniadanie wszyscy razem w hostelu w Dreźnie, kóry wspominam jako najlepszy psiolubny nocleg ever – wszystko było na 5+.
W trakcie podróży z Lu spaliśmy kilkakrotnie w śieciówkach i bardzo mile wspominam Comfort Hotel w Strasburgu, Ibis Budget w Lipsku i Verdun i Wyndham Garden w Dreźnie. O ile w Comfort i Wyndham udało nam się ustrzelić promocje na booking, to Ibis Budget z reguły leży w granicach naszego budżetu. No bo to jest właśnie największy problem z sieciówkami – cena. Nie zawsze nas na nie stać, po prostu. Gdyby nie budżet częściej byśmy do nich trafiali, bo z reguły mają bardzo jasną i klarowną politykę dotyczącą psich noclegów i nikt nie będzie Wam strzelał fochów, ani wymyślał na poczekaniu nowych regulaminów. Za nocleg płacisz i jesteś pełnoprawnym gościem z piesem. Poza psiolubnymi darmowymi noclegami te z przejrzystą psią polityką zawsze będą przez nas wysoko cenione.
Dodatkowo, zagranicą można znaleźć fajne psiolubne noclegi korzystając z regionalnych stron. Jak? Ano sprawdzasz jak jest pies i nocleg po hiszpańsku/francusku/niemiecku/duńsku i pytasz wujka googla. A potem wrzucasz w translator i trafiasz albo bezpośrednio na stronę obiektu, albo na jakieś forum, albo na inne zarąbiste strony jak agroturystyka francuska (psiolubne noclegi mają ikonkę psa z prawej), czy też hiszpańską bazę wyłącznie psiolubnych noclegów świata (!).
No wieć do dzieła! Rezerwuj psiolubny nocleg, paku plecak, łap za smycz i w drogę!
Z kempingami też można się bardzo nadziać. Parę lat temu pojechałam z psami pod namiot. Na stronie było napisane, że bez problemu przyjmują z psami, dla pewności zadzwoniłam jeszcze i spytałam, przy okazji co najmniej dwa razy podkreślałam, że są to bulteriery (bo jak wiadomo, w wielu miejscach „przyjaznych psom” jednak z ttb nie można przyjechać), facet przez telefon nie miał problemu, powiedział, że jak najbardziej mogę z nimi przyjechać. Na miejscu jak wjechaliśmy to nagle się okazało, że mu psy nie pasują bo „groźne”, zgodził się łaskawie, żebym z nimi została, dopiero jak znajoma, która mnie dowiozła zażądała zwrotu kosztów paliwa, skoro nas oszukał prze telefon.
O rany, co za historia! Niepoważni i nieodpowiedzialni właściciele kempingu! Przykro mi, że spotkała Was taka „przygoda” :( W takim przypadku uważam, że powinni w ogóle zrezygnować z przyjmowania gości z psami. Częściowej psiolubności nie znoszę :(
Dzięki wielkie! :) Ja już teraz nie wyobrażam sobie podróżowania bez Luśki ;)
Wpis oczywiście genialny i bardzo przydatny więc wylądował w moim zestawieniu 8 inspirujących linków :) O, tu: http://pieswwarszawie.pl/zestawienia/8-inspirujacych-psich-linkow
Super wpis :D przyda mi się podczas szukania psiolubnych miejsc. Póki co wyjechałam ze szczeniakiem raz i to na psie szkolenie, gdzie nocleg był już z góry ustalony i psiolubny. Jednak było to tak fajne doświadczenie, że na pewno będę bardziej odważna w podróżach z psem :)
Dodam od siebie ze w UK pani sfrustrowana tym ze nie bylo klarownych zasad w niektorych hotelach itp. zalozyla TripAdvisor ale wlasnie dla wlascicieli czworonogow – mysle ze to wspanialy pomysl ktory na pewno bedzie podchwycony w calej Europie! X
Genialny pomysł! Dzięki za informacje <3 nic na ten temat nie wiedziałam! Buziaki!
Bardzo dobry wpis, teraz już wiem jak szukać noclegów z psem ale kiedy rok temu pierwszy raz wyjeżdżałam z kudłaczem, zanim znalazłam nocleg który nas przyjął wykonałam kilkanaście bezowocnych telefonów. Fakt – w końcu trafiłam na portal który miał w obcjach akceptację zwierząt, ale jak ktoś nie wiem, czy też szuka pierwszy raz może mieć z tym probem ;) Ale fakt faktem, trzeba dzwonić i się dokładnie dowiadywać co i jak, żeby potem nie było sytuacji w stylu: „Mówili państwo, że przyjadą z pieskiem… myślałam, że do będzie MAŁY piesek”
Ha! Uczulona jestem na stwierdzenie MAŁY piesek jest akceptowany, a DUŻY już nie… grrrgh…. Przecież najważniejsze jest jak ogarnięty jest opiekun! Miejmy nadzieję, że takie podziały będą coraz częściej odchodzić do lamusa. Pozdrawiamy i życzymy Wam kolejnych fajnych wyjazdów :)
Dobre wskazówki! Każdemu się przydadzą, a warto wiedzieć o istnieniu takich stron z bazami noclegowymi. :D
Niestety, na najbliższe swoje wyjazdy nie zabieram Psicy. Za to mama już tak. Jeździ z nią tylko do psiolubnych miejsc, a w niektórych stałych noclegowniach już nic nie płaci za psi nocleg. :)
Pozdrawiamy mamę w takim razie :D I życzymy miłych wakacji!
Z własnego doświadczenia wiem, że nawet w przypadku uwag, że akceptowane są psy z ograniczeniem wagowym, i tak warto zapytać bo często to nie jest problemem. Sama kiedyś dzwoniłam do hostelu żeby się upewnić czy na pewno nie da rady z dużym psem na co usłyszałam, że pewnie że się da. Więc ja na to, że na stronie internetowej jest uwaga, że tylko małe psy. Na co kobieta, z którą rozmawiałam : tak? niemożliwe? :)
I to są miłe niespodzianki! Oby takich jak najwięcej było :) Chociaż muszę szczerze przyznać, że jak widzę info „przyjmujemy tylko małe psy” to czasem mi się aż dzwonić nie chce. Nie rozumiem w sumie czym to jest podyktowane – czy jak mały pies wróci do pokoju cały w błocie (zakładając, że opiekun go nie ogarnie oczywiście, co według mnie jest niedopuszczalne) to mniej nabrudzi niż duży…? Sensowniejsze było by zaznaczać „przyjmujemy każdego psa, ale tylko z odpowiedzialnym człowiekiem” :)
Czy może istnieć miejsce, które odmówi Luśce noclegu? To nie jest możliwe chyba :)
Hahaha :D nie ale niestety, czasem się tak zdarza ;)
My też na ogół przez booking.com szukamy i nawet jeśli jest napisane, że psy są przyjmowane za dodatkową opłatą, a cena jest podana, to i tak dodatkowo dzwonimy albo piszemy, żeby się upewnić, że na pewno wolno przyjechać z psem i potwierdzić koszt takiej imprezy. I czasami faktycznie okazuje się, że są jakieś dziwne dodatkowe warunki, a w niektórych przypadkach w zasadzie przyjmują ludzi z psami, ale nikt w hotelu nie jest w stanie określić ile to kosztuje.
Najdziwniej chyba było w Pradze, gdzie najpierw nie pobrali od nas opłaty za psa, a potem w środku pobytu potraktowali nas jakbyśmy tego psa ukrywali i migali się od płacenia.
Natomiast raz nam się udało znaleźć hotel idealny, z absolutnie fantastyczną atmosferą do którego mam nadzieję kiedyś wrócić: dano nam jedyny pokój z tarasem (a nie z balkonem), bo może pies będzie chciał sobie posiedzieć na zewnątrz; co prawda do jadalni pies nie mógł wchodzić, ale mógł siedzieć za przeszklona ścianką i na nas czekać (najbardziej komfortowa opcja dla całej naszej trójki); kiedy tego potrzebowaliśmy właścicielka pożyczyła nam kaganiec swojego psa (własnego zapomnieliśmy); na koniec nie kazano nam płacić za Lajkę (chociaż opłata za psa była w cenniku).
Sytuacja z Pragi mnie powaliła. Masakra. Zdecydowanie trzeba zawsze zaglądać na stronę obiektu, pisać, albo dzwonić. W tedy zachodzi najmniejsze prawdopodobieństwo, że na miejscu spotka na nas jakaś niespodzianka. Chociaż ostatnio, w Cieszynie, hotel Gambit początkowo poinformował nas, że Lu będzie kosztować 20 pln, a na miejscu zażądali już 40 pln. Dlatego właśnie tak bardzo cenię wszystkie miejsca, w których panują jasne i przejrzyste reguły dotyczące przyjmowania piesów. Zero stresu i nerwów. Spokojnie można się urlopować :) A Wasz hotel idealny brzmi bosko!
Popieram Wasz apel do hotelarzy/hostelarzy/pensjonatów i kempingów oraz polecam zaglądanie na strony internetowe obiektów, z zamiarem znalezienia wszelkich danych na temat pobytu czworonoga. Ja podróżuję z sama w dwoma psami, a dla takiego teamu znaleźć nocleg to prawdziwy wyczyn. Koszty są wyższe, bo muszę dopłacać do jedynki lub zapłacić za całą dwójkę + opłata za psy. Z reguły nie korzystam z hoteli, ponieważ nie mam szansy zjeść w nim posiłków. Szukam obiektów z kuchnią, pokoi z lodówką i jeżdżę ze swoją wałówką, bo tak mi jest wygodniej. Nie muszę się martwić, że gdzieś mnie z psami nie wpuszczą. Nie jest łatwo, ale się da :-)
Oczywiście, że się da! Chociaż podejrzewam, że z dwoma psami masz trudniej niż my. Mimo to wierzę, że hotelarz (i nie tylko) powoli będą się otwierać na cztery łapy i coraz łatwiej będzie znaleźć fajny, psiolubny nocleg z jasnymi regułami pobytu. A obiekty z kuchnią – uwielbiam! :) Wieczorem nigdy nie chce się nam szukać miejsc do jedzenia, a kolacja z winem ‚w domu’ jest bezcenna :))
Świetny wpis. W 100% zgadzam się z tym, że hotele, hotele, czy inne miejsca noclegowe powinny mieć jasno określoną polityke przyjmowania zwierząt – chcesz gościć psy, bo je lubisz ok, nie chcesz to tez w porządku, ale powiedz to jasno, zamiast mydlić oczy potencjalnym klientom. Cenię też sobie jasne zasady obowiązujące w danym przybytku psy i ich właścicieli – fajnie, jak wszystko jest prosto z mostu napisane na stronie internetowej. Dzięki za podrzucenie tej francukiej i hiszpańskiej wyszukiwarki, zwłaszcza hiszpańskiej, bo o ile zdarza mi się szukać czegoś po francusku o tyle hiszpański raczej pomijam w swoim językowym repertuarze.
Dzięki! :) Ja też zdecydowanie jestem za jasnymi regułami. Nie mam problemu z płaceniem za Luśkę o ile wiem, że jesteśmy mile widziani i będziemy traktowani tak samo jak inni goście. Mydlenie oczy działa na mnie jak płachta na byka :-/