Wersja zzipowana. Ten sam dzień możesz odtworzyć w sloumouszyn jako weekend na Podlasiu. A nawet tydzień.
Z majówką to ciężka sprawa była w tym roku. Obiektywnie kiepsko wyszło, bo 02/05 nikczemnie wypadał w sobotę. Subiektywnie też nam nie leżała, bo na dwa tygodnie przed podbojem dalekiej północy trzeba zacisnąć pasa. Wiadomo, norweskie korony na drzewach nie rosną. Jeszcze. Konieczny była zatem plan niskobudżetowy.
W pierwszej kolejności wzięło nas na Sandomierz. I się rypło od razu, jak zgłębiłam temat i doszłam do wniosku, że śladami ojca Mateo to sporo ludzi może ruszyć w majówę. A w sumie lepiej by było trochę odpocząć od zgiełku. Szukamy dalej. Bieszczady, dolnośląskie zamki – za daleko. Zamość, Wrocław, Kazimierz – może być równie tłoczno, co w Sandomierzu. Lepiej może w naturę gdzieś – zielone krajobrazy, drewniane domy, cerkwie, meczety i synagogi – w to mi graj! Rundka po Podlasiu będzie idealna!
Mało kto wie, że Nad Niemnem wchłonęłam od deski do deski. Opisy przyrody including. Jakoś wiosną to było i dużo w plenerze czytałam i szalenie dobrze mi ta historia wchodziła do głowy. Potem obejrzałam film i doszłam do dwóch wniosków.
Po pierwsze – Janka Bohatyrowicza Eric Northman z Czystej Krwi powinien grać, a Justynę Kate Backinsale najlepiej.
Po drugie – skoro Bug Niemien odgrywał, a zielone litewsko – białoruskie krajobrazy białostocczyzna, to trzeba się kiedyś będzie w tamte rejony przelansować.
W piątek lało, więc spływ Bugiem zostawiliśmy na lato, ale już rundki po podlaskiem w sobotę za Chiny nie dałabym sobie odebrać. Więc wczesnym rankiem wsiedliśmy za kółko i dawaj w trasę. Super, a nawet Su-praśl! Jedziemy!
Na pierwszy rzut Tykocin – kulturalnie, więc Luśka się tarza, bo kulturę to ma w głębokim poważaniu. I tematycznie niech będzie. Po żydowsku.
Synagoga z 1642r.
W sobotę wstęp za darmoszkę. Miodzio. W tygodniu zapłacisz już 12 pln, chyba żeś nielat, to zaoszczędzisz 6 pln.
I kirkut – jeden z najstarszych polskich cmentarzy żydowskich. Prawie całkowicie zniszczony przez nazistów. Dziś to zaledwie kilkadziesiąt grobów z polnych kamieni granitowych. Z daleka przypomina zwykłą łąkę. Aż trudno uwierzyć, że najstarszy z odkrytych nagrobków ma ponad 200 lat.
Tykocin powoli zapełnia się przyjezdnymi, na horyzoncie majaczą dwa autokary, czas zbierać manatki i ruszać dalej.

„Nie mam czasu na ploty, jak coś to call me maybe!”
Przed nami sceny rodem znad Niemnem. Białostockie Muzeum Wsi.
Za 3 pln (bilet spacerowy) przenosisz się do innej epoki. Z psem się przenosisz, bez problemu. Do pełni szczęścia brakowało nam tylko zgrzebnych lnianych portek i wełnianej spódnicy. A Luśce jakiegoś snopka siana na plery. Przechadzasz się niespiesznie polnymi dróżkami. Mijasz wiatraki, spichlerze, chałupy i stodoły. Podziwiasz dworek. Zalegasz na trawie i wąchasz kwiatki. Szukasz pszczół w ulach. Sielskość nad sielskościami.
Na koniec sączysz bimber prosto od producenta.
I ruszasz dalej ze śpiewem na ustach.

Luśka ewidentnie przesadziła. Mówiłam, że nie ma co do beczki wskakiwać.
Na podwieczorek – SUPRAŚL
No tłoczno było. Po pustawym Tykocinie i luzach w Muzeum nastawiliśmy się na leniwe łażenie po supraskich uliczkach. I co? I jakieś kilkaset osób też. Trudno się dziwić, w sumie – uzdrowisko, piękny klasztor, słynna cerkiew i Muzeum Ikon.
A przed wejściem kolejka na dwa dni stania. Tłoczniej było chyba tylko przed Barem Jarzębinka, w którym po obejrzeniu ikon mieliśmy wtrząchnąć kartacze i kiszkę ziemniaczaną na obiad. No lipa. Ale w sumie może i tak tej kultury już za dużo było. No bo co z tego Podlasia ma pieseł? Kilka drewnianych domów do obwąchania, tarzanko pod synagogą i dwa nury do pustego (dzięki Bogu) ula. A do tego przed wejściem do klasztoru do autokaru go porównują. Co za potwarz (czy popysk…?)
I tu jest ten moment, w którym wrzuciłabym pauzę. Czas zanurzyć się w Puszczy Knyszyńskiej po same uszy. Wsłuchać w dzięcioły, wypatrywać karlików malutkich, nocków łydkowłosych i mroczków poźnych (nie uwierzysz co to zwierz ma takie słodziakowe odmiany <3 ) Parę dni po prostu połazić po głuszy. W szlakach możesz wybierać jak w ulęgałkach, a na każdy z nich wejdziesz z psem (na smyczy) – łazisz, na rowerze jeździsz, na koniu, czy płyniesz kajakiem. Reset total.
Ale jak masz tylko jedno popołudnie, to nie ryczysz i nie rwiesz sobie włosów z głowy, że jak zwykle za mało czasu, żeby wszystko zobaczyć. Tylko spacerujesz po Arboretum w Kopnej Górze.
Na koniec dnia akcent tatarski – najbardziej malowniczy meczet w Polsce – Kruszyniany w blasku zachodzącego słońca.
Do meczetu możesz wejść za 5 pln i posłuchać o historii i zwyczajach Tatarów na ziemiach polskich. Krótko i zwięźle, ale bardzo na temat. Warto.
Zaczynaliśmy do zwiedzania cmentarza i na cmentarzu dzień z Podlasiem kończymy.
Tylko, że tym razem muzułmańskim.
No dobra prawie skończyliśmy. Trzeba było jeszcze coś wsunąć, bo nam żołądki do żeber przyschły. Z tatarskim przytupem – pierekaczewnik (ciasto wielowarstwowe z mięsem indyczym cebulą i masłem) i pilaw (ryż z warzywami i cielęciną) w Tatarskiej Jurcie. Niby znaczek jest, że z piesem nie wolno, ale jak usiedliśmy na zewnątrz od razu nas kelnerki zawołaly do środka. Że jak to tak sami będziemy tam siedzieć. „Że z psem nie można? U nas? Nawet nie wiedziałam, że jakiś znaczek mamy na drzwiach. Dajcie spokój.”
Tak właśnie można sobie fajnie spędzić sobotę na Podlasiu!
Osiem bardzo fajnie spędzonych godzin za 63.50 PLN + benzyna.
A ta Bimbrownia to gdzie się dokładnie znajduje?:>
W samym skansenie, prowadzą do niej drogowskazy :))
Niestety Tatarska Jurta spłonęla.
O rany :((( nie wiedzieliśmy, bardzo przykra informacja :(
Paweł pora żebyśmy i my z Baksikiem pozwiedzali te strony :)
Paweł! No koniecznie! :D :D
To polećcie jeszcze mili fajny nocleg w tych rejonach (nie musi być wypasiony)dla ludzi z psem.
Kurczę, my nie nocowaliśmy, niestey nie wiem :( Ale jak tylko wpadnie mi coś w oko w tamtych rejonach to dam znać! :)
Pytam bo trasa z domu to circa 400 km – wart by przespać gdzieś, choćby i namiot.
400 km! No nocleg musi być zdecydowanie! Dam znać jak coś znajdę! :)
♥ Wspaniały plan. Jedziemy w kwietniu na trzy dni, ale do Białowieży. I zamierzamy tam spacerować, ale na raz następny plan idealny! (ps. O rejczel, już zapomniałam ile rzeczy jednego dnia można zobaczyć bez dzieci!)
no dzień był zapchany do ostatniej minuty! A Białowieża też piękna, kiedyś byliśmy na spacerze przejazdem. Musimy wrócić :)
Jeeej, Tykocin! Moja ciocia była przez długie lata kustoszem tej synagogi i pobliskiego muzeum :)
No coś Ty!!! :) Tykocin jest świetny! :)
Hummus! ;) I Podlasie tez oczywiście ;)
Mój człowiek!
Nas Podlasie oczarowało we wrześniu. Zarówno okolice Białowieży, skansen jak i pyszne jedzenie
Jesienią też musi być pięknie!
Akurat trwało rykowisko więc w nocy jelenie dawały niepowtarzalny koncert
Podlasie rulez! Z fajnych klimatów w tamtych okolicach my czaimy się na Skansen (Muzeum Rolnictwa) w Ciechanowcu ☺
O nie znałam! Zapisuję!! :-*
Niestety arboretum w Kopnej Gorze zmieniło politykę i tabliczka o możliwości z wejściem z psem na smyczy zniknęła.Zostala tylko ta drewniana ‚nie wprowadzać psow’. Odbiliśmy sie od bramy:(
O nie!!!! Brak mi słów :( Zamiast egzekwować sprzątanie, lepiej zabronić wstępu. Pies – śmiertelny wróg arboretum. Fuck logic. Jestem uczulona na takie zagrywki. Bardzo mi przykro :(((
Pięknie tam!
——————–
https://travelingrockhopper.com
Podlasie jest super!
Zakochaliśmy sie :)
Widzę, że w Kruszynianach wciąż ten sam przewodnik :) nas w tym roku na majówkę wygnało pod Łebę :)
I super opowiada :)
Łeba! Jeszcze nigdy nie byliśmy! Może uda się w tym roku, bo naszego morza to już wieki nie widziałam :)
Normalnie wierzyć mi się nie chce, że istnieje druga osoba na świecie (oprócz mnie), która jest w stanie się przyznać, że przyjemnie jej się czytało „Nad Niemnem”. Obsadę też wymyśliłaś cudowną :D
Lajka była chyba dwa razy w Tatarskiej Jurcie (mnie się wydaje, że to się kiedyś nazywało zwyczajnie „U Dżennety”, ale może mnie pamięć zwodzi) i nie przypominam sobie tej tabliczki z zakazem. Fajnie, że tak podeszli do sprawy psa. Jedzenie pycha, nie?
To ja bloga musiałam założyć, żeby Cię znaleźć?! Myślałam, że tylko ja jedna na świecie Nad Niemnem kocham :D A knajpa chyba tak, kiedyś chyba po prostu U Dżennety się nazywała. Bardzo fajny klmat!
Widzę dla nas 3 budowle plus cmentarz do obejścia, bez psa:) bo kotka z nami jeździć nie lubi, woli mizianki 24h od opiekunów na kanapie :D
Wasza kotka to jest 100% słodyczy <3 Dawajci lepiej więcej fotek z kanapy, a nie tylko te podróżnicze bez niej :D
W tajemnicy powiem, że założyliśmy Lilce tumblera – gdzie możemy realizować się ze zdjęciami bez obawy, że przesadzimy z cukrem :D
Chcę linka!!!! :)
No faktycznie – to co wy w jeden dzień, my w trzy robiliśmy :) No ale też samochód robi swoje. Super pomysł z tą grafiką z cenami!
Samochodem szybciej, ale rowerem zdecydowanie bym wolała, jakbysmy chociaż na kilka dni dłużej mogli zostać. Podlaskie drogi idelane są na pedałowanie! I tego Muzeum Ikon Wam zazdroszczę :) Kiedyś musimy nadrobić!
Nastepnym razem chcemy z wami na podlasie :D Supraśl jest śliczny i jest tam gdzie spacerować :) niezłą wycieczkę sobie zrobiliście :)
Umówieni! Ale najpierw koniecznie Śląsk, bo ja już nogami przebieram :D
bardzo chętnie :)