Co najbardziej zapadnie mi w pamięć z 2016?

Bardzo subiektywne MEGA chwile.

Co prawda były też nieciekawe momenty, osoby, które mnie rozczarowały, miejsca, które były takie sobie i – nie bójmy się tego powiedzieć – mega wkurwiające sytuacje. Ale żadnych większych życiowych dramatów. Więc banan na twarz i lecę!

Tylko z takimi  NAJ-MEGA chwilami 2016.

Przyczepa, bejbi!!!!!

No absolutny hajlajt tegoroczny. Spełnienie marzeń. Nowy rozdział podróżowania. Mega przygoda i do tego to be continued! Jeśli czytałaś już o Pradze, wiesz, że w przyszłym roku stawiamy na zielone, więc mamy zamiar wycisnąć przyczepkę niczym cytrynę.

Więcej o przyczepie przeczytasz tutaj i tutaj.

Spacer w chmurach

Jakoś nigdy nie widziałam siebie w roli górołaza, więc tym bardziej uważam, że skopałam tyłki łażąc w tym roku po dwóch szlakach położonych powyżej 2 tysięcy metrów. A Lu jak skopała!!! No heloł!! Czadowo było. Szlaki oczywiście były całkiem normalne, zero ekstremów, lodowców, ostrych grani i skalnych uskoków. Ale widoki i tak przepiękne. Więc tak, łażenie po górach było absolutnie MEGA.

O dwóch najlepszych spacerach 2016 przeczytasz tutaj i tutaj.

Radio, telewizja i „Podróże”

W 2016 trafiliśmy z Luśką do „Pytania na Śniadanie”, opowiadaliśmy o naszych podróżach w programie „W dobrym stylu” i na antenie Czwórki. Za każdym razem był stres, ale też super przygoda. O ile nigdy nie marzyłam o telewizyjnych wywiadach, odkąd pamiętam chciałam, żeby mój tekst ukazał się drukiem. W zamierzchłych czasach wysłałam kiedyś nawet jakieś zmyślone opowiadanie do Filipinki. Oczywiście redakcja bardzo rozsądnie olała moje ówczesne wypociny. Uff. Niemniej marzenie zostało i w lutym tego roku stało się ciałem, a w zasadzie drukiem już po raz drugi. W Podróżach. MEGA uczucie!

Każda chwila razem

W tym roku jeszcze bardziej zdałam sobie sprawę z tego, że czas jest dla nas najważniejszym dobrem. Dlatego starałam się ograniczyć spędzanie go na coś, czego nie trrrawię robić, albo na kogoś, z kim tak naprawdę nie chcę się spotykać. Starałam skupiać się na spotkaniach z tymi ludźmi, których lubię i cenię, wspierać tych, którzy są mi bliscy i bez wyrzutów sumienia trwonić wolne weekendy i popołudnia na guilty plesures. A co!  Zawsze z moimi dwoma najlepszymi przyjaciółmi. Znasz, nie?

Projekt Prezent 2016

Jak nie wiesz co robić, rób dobro. To jest tak proste, że aż boli. Dlatego bardzo mi zależało na tym, żeby również w 2016 kontynuować akcję Projekt Prezent. W tym roku akurat tak się złożyło, że my zainicjowaliśmy cały projekt. Przyłączyli się do nas cudownie czadowi psiarze z innych blogów i razem rozkręciliśmy trzecią już z kolei akcję zbierania karmy dla potrzebującego czworonoga. Projekt Prezent daje mi niezwykłego kopa motywacyjnego, bo to ten moment w roku, w którym czuję, że całe to blogowanie da się przekuć na coś dobrego. Takiego namacalnie dobrego. Jak puszki z karmą na przykład. Podczas tegorocznej edycji poznaliśmy mega fajne osoby o wielkich serduchach, dzięki którym Chudy stanie na nogi i zawojuje świat! Na sto pro! Bo to cudowny psiak jest.

DZIĘKI WIELKIE JESZCZE RAZ!!!!

Z Chudym na spacerze. Niedługo chłopak opuszcza klinikę i będzie szukał domu!

I tyle!

To są chwile, które zapadną mi w pamięć z mijającego roku. Takie, które są najbliższe mojemu sercu. W tym tygodniu nie planuję już żadnych ekscesów, ale jakbym trafiła szóstkę w Lotto, to jeszcze zdążę nanieść poprawki przed Sylwestrem. Bo wszytko się może zdarzyć, nie? Szczególnie jeśli W KOŃCU zagram….

2 Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *