Gdy na zwiedzanie Saskiej Szwajcarii z psem masz tylko jeden dzień i ołowiane chmury wiszące nad głową musisz szybko podejmować decyzje.
Popijając ciepłą kawę z termosu wertujemy notatki i pochylamy się nad mapą. Długie szlaki odpadają, bo Luśka nie lubi moknąć. Ja natomiast, wprost przeciwnie. Pasjami uwielbiam wędrowanie w ulewie. Przygoda zaczyna się, gdy chlupie mi w butach, a Dżdżysta to moje drugie imię. Aleksandra Dżdżysta Makulska. Ale coż, Lu nie lubi. I tej wersji zamierzam się trzymać.
No więc długie szlaki odpadają, a największą atrakcję rejonu, Bastei, odkładamy na późne popołudnie. Nie ma nic gorszego niż tłoczenie się na platformach widokowych wśród mokrych peleryn i kapiących parasoli. A po południu może już nie padać. MOŻE. Więc na teraz przydałoby się coś krótkiego, przyjemnego i z chociaż minimalnym faktorem WOW. I wtedy przypomina się genialna strona Parku Narodowego Saskiej Szwajcarii, która dla wszystkich psiarzy wybierających się w ten rejon przygotowała opis wędrówek każdej długości.
No czyż to nie MEGA pomysł?
Nie dość, że po parku możesz bez problemu wędrować z czworonogiem na smyczy, to jeszcze dobrzy ludzie sprawdzili, gdzie będzie Wam najwygodniej i najprzyjemniej dla łap. Wybieramy szlak na dziką polanę (Wildwiese) z widokiem na grupę skalną Schrammsteine – 3,8 km w jedną stronę i ok. 107 m przewyższeń.
Lecimy!
Samochód parkujemy na parkingu przy mokradłach Nasse Grund, tuż nad rzeką Krzynicą (Kirnitzsch) i zanurzamy się w las. Pachnący deszczem i wiosną. Na ścieżce spotkamy zaledwie kilka osób, co jest miłą odmianą dla zatłoczonej drogi pod Bramę Pravčicką, którą pokonywaliśmy wczoraj. Do tego przestało mżyć. Miodzio.
Schrammsteiene, w które celujemy to ciągnąca się przez 12 km grupa skał położonych w okolicach miasteczka Bad Schandau. Skał pełnych głębokich szczelin, w których dla zaprawionych w bojach wspinaczy ustawiono drabiny. Po stromych szczeblach można wspiąć się aż na podłużną platformę widokową na sam szczyt. Ale nie na czterech łapach. Na czterech łapach Schrammsteine lepiej podziwiać z dołu. Z Wildwiese.
Po krótkim marszu, którego końcówka pnie się stromo pod górę wychodzimy na soczyście zieloną polanę. Na tej polanie 28 kwietnia 1991 świętowano otwarcie Parku Narodowego Saskiej Szwajcarii. Czasami, oprócz psiarzy, ściągają tu też fotografowie poszukujący sokoła wędrownego, który od ’92 ponownie osiedlił się w skalnych zakamarkach.
Ciężkie chmury wciąż wiszą nad nami, a trawa pod tyłkami jest totalnie mokra, ale i tak jest przepięknie.

Lu, jak coś to pamiętaj, że to Ty nie trawisz deszczu. Płacę w parówkach, więc wiesz.
*Bonus track – przejażdżka zabytkowym tramwajem, który kursuje na trasie Kurpark Bad Schandau – wodospad Lichtenheiner. To jedyna linia tramwajowa w Niemczech, która prowadzi przez serce parku narodowego. I ma bardzo sympatycznie uśmiechających się motorniczych.
To co?
Łap smycz i w drogę! Widzimy się na szlaku na Wildwiese!
wejście do tramwaju z psem było bezproblemowe?
Zamiast kursu wybraliśmy spacer, więc niestety nie wiem. Podejrzewam, że wystarczy uiścić opłatę za czworonoga :)
Zapisane, polana do zaliczenia z Tytusem :) A zatloczona wycieczke tez opiszecie? Prosze prosze… wszystkie informacje na wage zlota!
Pewno! Po niedzieli będzie brama w Czechach i niemiecka Bastei! A polane pokochacie na stówę :)) Buziaki!!
Ale piękne widoki. :) Moja znajoma ma chrzestną o nazwisku Makulska-fajna babka :)
Ej to nie ja na stówę! :))) Nie mam jeszcze żadnego chrześniaka! :)) Jak Makulska to musi być fajna! :)) Buziaki!!!
Wszystko ładnie, pięknie ale złoty warkocz pobił wszystko!!! <3
Hahahaha :)))) Kiedyś musimy się umówić na wspólną sesję ze złotymi wrkoczami, Apaczem i Lu! :))) Buziaki!!!
czy przyczepka była grana?:)
Nie była W ostatniej chwili zrezygnowaliśmy, bo miały być przymrozki w nocy