Szczytowy moment winobrania w Alzacji. 170 km winnego szlaku. 1000 producentów. 2 aspirujących sommelierów. 1 pies zainteresowany wyłącznie bieganiem za piłką. Quest za winem idealnym czas zacząć.
I od samego początku wiem, że jak rzucę robotę, to zatrudnię się przy zbiorach. Chodzisz sobie z koszem na plecach w pięknych okolicznościach przyrody. Albo taki traktor prowadzisz i pomykasz przez kolorowe miasteczka z winnym bagażem na pace. Albo obsługujesz najróżniejsze maszyny wyciskające sok z winogron. A wieczorek kończysz z lampką ubiegłorocznego wina.

Na tym miejscu widzę się w przyszłości

Bez pyszności w środku
O alzackich winach wiemy to:
Quest od razu robi się prostszy – celujemy w czerwone.
No więc, dawaj nura w krzaki w poszukiwaniu właściwego szczepu.

Luśka! Szukaj, szukaj!

Czuje pinot noir! Tego szukamy, Aleks?

Nie ogarniemy tego…
Po wielogodzinnej (-dniowej) eksploracji zdecydowaliśmy się jednak nie podkradać na ślepo kiści i ubijać ich stopami w naszej zielonej misce do prania, a potem transportować sok w petowych butelkach do naszej komórki lokatorskiej. Nie, wino château d’Makulscy musi poczekać.
Opuszczamy lokal.
Po raz kolejny raz postanowiliśmy zaufać specjalistom.
I trafiliśmy do winnego paradajsu.
Ale, że staramy się raczej wspierać mniejszych przedsiębiorców, zakupu wina idealnego (jednego), postanowiliśmy dokonać w mniej komercyjnej cave.
Degustacja w Alzacji jest dla wszystkich. Nie tylko dla tych, którzy chcą utopić w winie setki EUR i wyjść obładowani kilkoma drewnianymi skrzynkami.
Wchodzisz, uśmiechasz się, pokazujesz w karcie, które wino chciałbyś spróbować, właściciel piwniczki wyjmuje je z lodówki, nalewa do kieliszka, wąchasz (lub nie) z zamkniętymi oczami (lub nie) i pijesz.
W komercyjnym raju były naczynia do wyplucia. U naszej gospodyni z przyjemnością przełknęłam całe trzy łyczki.
Wino kupujesz lub nie. Nawet nie musisz mówić po francusku. A zakup nie wiąże się z bankructwem – ceny za butelkę zaczynają się od 6 EUR. Nasze wino idealne kosztowało dokładnie 6,40 EUR.
Gdy nie masz czasu na cavę pozostaje supermarket – ceny podobne.
witaj-chciałbym prosic o pomoc jak wyjechać na winobranie-mam 48 lat jestem sprawny fizycznie i bardziej myślę o przygodzie niż finansach.Z zawodu jestem architektem ,mieszkam w Olsztynie-pozdrawiam Marek
Marku niestety nie wiem :-( Ale pogrzebałam trochę w sieci i znalazłam taki link:
http://pracownicysezonowi.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=265&Itemid=9
Mam nadzieję, że pomoże Ci dalej! Pozdrawiam serdecznie! I powodzenia! Na pewno będzie to super przygoda :-)
Och, jak zazdroszczę :D a diagram genialny!
BTW z Luśką wpuścili nawet na degustacje? MEGA! :)
Bez problemu! Nawet nikt się nie dziwił na jej widok ;)
O nie! Zbieranie winogron wcale nie jest takie romantyczne jak myślałam! (wschód/zachód słońca On i Ona w lnianych, białych giezełkach, lekki wietrzyk, fikuśna muzyka…) Ale ten „plecak” całkiem ciekawy – w dłuższych trasach idealnie wyglądałby z Luśką w środku :D
Czemu nie białe wina? Ja jestem winnym (:D) ignorantem, ale właśnie bardziej odpowiadają mi białe półsłodkie albo różowe, czerwone z reguły są dla mnie za ciężkie ( i tup tup spadam na dół do piwnicy po winiarskie zapasy z naszego wesela :P)
No tak, do romantyzmu daleko, (pamiętasz „Spacer w chmurach” z Keanu..? Taaaa….;)) ale klimat i tak jest! Niby praca wre, ale wszystko trochę jakby w slow-motion, bez spinki i nerwów. A na białe wina też mieliśmy fazę :) Parę lat temu, w Chorwacji, w każdej knajpce próbowaliśmy domowego ;) P.S. Mogę się podłączyć pod Waszą piwnicę??? Błagam! U nas tylko opony i rowery…
Zapraszam! :) Wina, likiery, samotne łyskacze, nalewki i…morze wódki :P
Ale za niedługo chłop będzie warzył piwo, wtedy wbijajcie ;-)
Kocham. Waszą. Piwnicę. ;)
Aaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! Moje ukochane, najulubieńsze wina – alzackie! <3 Właśnie nie dalej jak we wtorek znalazłam z auchan w niezłej cenie pysznego Rieslinga (bo ja z tych białowinnych amatorów). Pracowałam kiedyś w winebarze Vinobillia, gdzie sprzedawaliśmy wina alzackie z małych winiarni. Genialne były.
Teraz poluje na Muscata :)
Riesling to moja pierwsza przygoda z winem (kiedy jeszcze nielegalnie spożywałem alkohol) :-)
Nooo… Zazdro 1000! Przebranżowienie popieram! Apetyt na czerwone popieram! O co chodzi z pizza i fromage?
To jedyne słowa, które rozumiem w sekcji francuskiej etykietki „pasuje do” i mówią, że wino jest raczej wytrawne ;)
Ale zazdrość! Uwielbiam Alzackie wina. Świetne zdjęcia, w ogóle genialny wypad :))))