Na koniec wyjazdu warto wyciszyć się, odpocząć od wchłaniania historii, zapamiętywania szczegółów i myślenia o wszystkim. Zresetować.
Dlatego wracając z Normandii zahaczyliśmy o Góry Stołowe. Luśki pierwszy raz w górach z nami. Nie za bardzo wiedzieliśmy jak sobie poradzi – kondycję ma niezłą, ale mimo wszystko to miejski sierściuch. Zatłoczone i wąskie ulice nie są jej straszne, ale co będzie na szlaku..? Ile km da radę przejść? A może odezwie się w niej dusza teriera i pomknie w las polując na dziką zwierzynę..? Trzeba się było w końcu przekonać. Wybraliśmy szlaki łagodne dla łap i znane, niezbyt długie trasy. Nie chodziło nam o bicie rekordów i pokonywanie własnych granic. Tylko o te akumulatory…
[notification type=”notification_info” ]
PRZYDATNE INFO – nocowaliśmy w www.domekzbali.wpolanicy.pl – psy śpią za friko.
[/notification]