Jutlandia? Daję (co najmniej!) 2 laje!

Kiedy świat rozkminia, które 200 m. plaży dać psom, Dania rozkminia, kiedy śierciuchy na plaży muszą być na smyczy. Bo to, że na plażę mogą wchodzić, to raczej jasne.

Choć organizacja rozdająca Błekitne Flagi nie zaleca (nota bene jej siedziba jest w Danii), żeby pieski właziły na tak oznaczone plaże, to Duńczycy mówią „Bez przesady!”. Albo „Walić to!”.  Nie wiem, nie było mnie akurat w pokoju jak pisali te swoje regulaminy.

Do brzegu – psy mogą tu szaleć, kopać doły i się tarzać wszędzie, o ile:
• od 1 kwietnia do 30 września są na smyczy;
• na zwykłych plażach mogą kąpać się w głębszej wodzie bez smyczy (trochę nie kumam tego – mają tam dolecieć?);
• a na plażach z Błękitną Flagą mogą kąpać się tylko od 16 września do 31 maja, czyli poza sezonem.

Ogólnie jest to bardzo pro. W czasie naszych spacerów po plaży spotkaliśmy kilka psów i 90% rzeczywiście było na smyczy. Raz to nawet nam się głupio zrobiło i na prawie pustej plaży Luśkę spieliśmy. Plaża była wyjątkowo PRAWIE pusta, bo tuż przed samiutką końcówką sezonu w Tannisby oprócz rdzennych mieszkańców (w liczbie jakiś 20 osób) byliśmy chyba tylko my. Cisza, spokój i w miasteczku i nad morzem. Plaża różniła się od miasta tylko tym, że było na niej ograniczenie prędkości do 30 km/h. No tak, samochodem można było podjechać pod samo morze. Wczesnym rankiem widzieliśmy śmiałków, którzy podjeżdżali, wskakiwali (na golasa?) w fale i z powrotem w ciepły szlafroczek i za kółko, do domu.

Nie sądzę jednak, żeby sporadyczna obecność samochodów, czy psów wpływała na czystość plaż, nawet w sezonie. Jest czysto i duuuużo piachu wszerz i wzdłuż.

Dla wszystkich, którzy od morza wolą spacery bez smyczy w lesie Jutlandia też ma coś w zanadrzu – psi las w Klosterheden. 9 ha na wybieganie. My skupiliśmy się tym razem wyłącznie na północnym końcu półwyspu, ale las wpada na naszą listę ‚to do’ na następny raz w Danii.

Grenen

Grenen to dzikie miejsce na północnym końcu Danii, gdzie Morze Północne za pośrednictwem Skagerrak i Kattegat napiera na Morze Bałtyckie. Albo na odwrót. To nie żadna ściema – gołym okiem widać jak fale falują na siebie i chlup! rozbijają się.

UWAGA! Nie ma dreszczyku emocji typu „Kto teraz wygra ? Które morze przepchnie które?”. Te kuksańce trwają tak pewnie z zylion lat. Albo dwa zyliony. Więc na Twoich oczach pewnie nic  niesamowitego się nie zadzieje.

Przy samym Grenen jest parking (darmowy). Stamtąd możemy zabrać się traktorkiem albo na piechotę (ok. 30 min.) – co jest o niebo lepsze.