Ile to kosztuje?

Pewnego późnego popołudnia podjechaliśmy na stację benzynową w okolicach Zamościa. Świeciła się już ta pomarańczowa kontrolka, więc leję i leję. Ze 40 litrów nalałem.

Idę do kasy, a pan mówi, że luz, że płacić nie muszę, bo przecież benzyna od lutego jest za darmo. Wtedy zadzwonił budzik.

TRANSPORT

Samochód – ile wydam na benzynę:

Ile kosztuje benzyna

Wynik tego zaawansowanego działania (studiowało się) pomnóż przez odpowiednią cyferkę z tej tabelki. Ja do liczby km dorzucam jeszcze ze 200 – 300.

Poza tym autostrady. W Austrii winieta na 10 dni kosztuje 8,50 EUR – jeździsz i nie patrzysz. Jednak już we Francji za przejechane 300 km bekniesz 20 – 25 EUR.

Autostrady to osobista sprawa – można je omijać i kasę zostawić w kieszeni. Plusem mogą być widoki i fajne przypadkowe miejsca, minusem na pewno czas i może wyższe zużycie benzyny.

Samolot:

Mamy mega małe doświadczenie w polowaniu na tanie loty – dużo o tym jest w necie. Milion lat temu lecieliśmy do Chorwacji i rzeczywiście bilety kupione rok wcześniej kosztowały bardzo mało (nawet na nasze ówczesne pojmowanie „mało”). Dwa lata temu byliśmy samolotem w Portugalii – bilety rezerwowaliśmy przez momondo.com – wyszło ok. 1500 PLN za nas w obie strony (kombinacja PLL LOT, Lufthansy i SwissAir).

Mimo to myślę, że Europa jest w zasięgu ok. 200 PLN tam i z powrotem. Prawda?

Autostop:

Raz w życiu – dwa miliony lat temu – jeździłem stopem po Europie. Bardzo miło to wspominam. Jednak z perspektywy czasu (wtedy rzecz jasna było to super) myślę, że siedzenie przy drodze przez 4 godziny nie jest czymś, co tygryski lubią najbardziej.

0 PLN (lub prawie zero) opłat jest w tym przypadku wprost proporcjonalne do komfortu i możliwości organizacji podróży. Teraz, przy 26 dniach urlopu, pół dnia spędzonego przy drodze na dłubaniu w nosie to dla mnie za dużo (zaraz ktoś powie, że koleś zamiast dłubać w nosie mógłby książkę poczytać).

Niestety samochód kiepsko wypada przy bardzo dalekich podróżach (chociaż w sumie to znów kwestia czasu i pieniędzy).

Niestety samochód kiepsko wypada przy bardzo dalekich podróżach (chociaż w sumie to znów kwestia czasu i pieniędzy).

NOCLEG

Spaliśmy w różnych warunkach – głównie na kempingach i w hostelach.

97% noclegów zamykało się w 30 EUR za noc za dwie osoby.

Pod namiotem spaliśmy za 7 EUR (za naszą dwójkę i samochód w Czarnogórze) i za 27 EUR (w Chorwacji). W hostelach nie spaliśmy nigdy w dorm. Myślę, że tutaj można najwięcej oszczędzić i mieć solidny dach na głową i normalne łóżko pod sobą – tam gdzie nocowaliśmy miejsce w dorm wychodziło od 4 do 10 EUR.

Couchsurfing jest nam zupełnie obcy, ale idea jest OK. Wydaje mi się, że w tym przypadku „za darmo” raczej jest przesadzone, bo wyobrażam sobie, że flaszkę kupić trzeba. Wciąż – może to wyjść bardzo tanio.  Tutaj można na ten temat poczytać.

Spanie na dziko w krajach, gdzie jest to nielegalne – odpada.

ŻYCIE

Życie w podróży jest droższe niż życie na co dzień.

Nikt mi nie powie, że i tak jesz i tak jesz. W podróży nie zawsze masz lodówkę. Nie zawsze możesz coś ugotować. Masz sto razy więcej okazji, żeby tu kupić precelka, tam piweczko i znów może precelka.

Poza tym na urlopie zdarza się, że codziennie przez 4 – 5 dni chodzimy po muzeach albo kościołach (gdzie wstęp nie zawsze jest darmowy). Nigdy nam się to nie zdarzyło w życiu poza-urlopowym.

Często czytam, że w podróży brak pieniędzy to nie przeszkoda i tak naprawdę liczą się chęci.  Niestety myślę, że nie ma czegoś takiego jak podróżowanie na ładne oczy.

 Można podróżować tanio – nie można podróżować za darmo. Przy czym „tanio” to jest pojęcie bardzo względne.

Opcja autostop + couchsurfing zbliża się do tego ideału, ale przecież musisz jeść. Przyjdzie też pewnie moment, że będziesz potrzebował tej „stówki” i zadzwonisz do rodziców/kumpla albo rodziców kumpla, chociażby po to, żeby wrócić do domu. Poza tym nie każdy się nadaje, nie każdy ma warunki (dzieci, zwierzaki) i co najważniejsze – nie każdy chce.

ityle2_s

2 Comments

    • Wuala! Dzięki :) Nic tylko bookować, bo to naprawdę świetne okazje! My narazie trzymamy się czterech kółek, chociaż kto wie, może kiedyś, o ile Luśka będzie spełniać wymogi psa ‚pokładowego’..;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *