Plaża, to plaża – pomyślisz. Masa piachu, jeszcze więcej wody. Nie ma co się rozwodzić i piać niczym kogut o poranku. Ale, ale, poczekaj! Bo na świecie są plaże i PLAŻE NA LOFOTACH.
No więc rajską plażę to ja sobie wyobrażałam zawsze tak – bialutki piaseczek, szmaragdowa woda, coś zielonego w okolicy, niekoniecznie palmy (czy to dziwne, że bez palmy..?) i najlepiej góry jeszcze, gdzieś w zasięgu wzroku. Ja na ręczniku, w jakimś modnie skrojonym słimsjucie, z książką w ręku. Koniecznie lekko zbrązowiona, bo jak już idealnie ma być, to trochę od tego białego jak śnieg piasku muszę się wyróżniać. A Michał Luśce piłkę do wody wrzuca, gdzieś na horyzoncie. I pusto dookoła.
Chociaż parę tych prawie rajskich plaż po drodze już było, to dopiero na Lofotach trafiliśmy na ideał. Plus parę innych, które po piętach mu depczą. Co prawda zamiast kwiatowego bikini miałam na sobie kurtę z podpiną i książki mogłabym w ręku nie utrzymać, bo dęło niczym z jerychońskiej trąby, ale i tak było bossssko.
Lecimy!
Nie będzie klasycznie – od najmniej atrakcyjnej do top topów. Zaczynamy od razu z grubej rury.
Wyspa Vestvågøya
Plaża Haukland – preludium do hajlajtu. Trochę jakby przed AC/DC na scenę wyszła Florence and the machine. Bawisz się nieziemsko i nie wyobrażasz sobie, że może być lepiej.
Wieje, chmurzyska na przemian ze słońcem, na horyzoncie ośnieżone, surowe szczyty – malowniczość 10/10.
A to dopiero początek!
Wsiadasz do auta i wjeżdżadsz w górę. Krótki tunel…. i wyłaniasz się po drugiej stronie lustra (albo szafy, jak wolisz). Soczysta zieleń rozlana na górskich zboczach. Gdzie okiem sięgniesz wydmy porośnięte trawą. Z daleka witają Cię ciepłe uśmiechy norweskich owiec. Słońce świeci jakoś jaśniej (chociaż dawno po 20-stej).
Jesteś w raju.
A raj od dziś nazywa się Utakleiv.
Gdyby tylko!
Gdyby tylko było jakieś 10 stopni więcej bez wahania rozłożylibyśmy namiot i zamieszkali tam 4eva. Blog by trochę podupadł, bo z wifi ciężko i w sumie nie wiem jaki adres pocztowy musiałabym podawać przy zamawianiu karmy dla Luśki, ale co to by było za życie!
Pierwszy raz w życiu żałowałam, że takim miętkim bolkiem jestem i zmarzlakiem. Zero strong mena we mnie – nie zasnę jak zęby mi szczękają i nie wlezę do lodowatej wody się opłukać. I chociaż nie mogliśmy zapuścić korzeni na Utakleiv spędziliśmy na niej bardzo długi słoneczny wieczór. I wróciliśmy jeszcze na drugi. Bo to nasza rajska plaża na ziemi (a co tam, niech będzie raz tak drastycznie romantycznie!)
Dalej będzie już tylko gorzej.
Bo raj jest tylko jeden, mimo iż rajskich plaż na Lofotach jest co najmniej pięć.
Wyspa Flakstadøya
Plaża Ramberg – najbardziej znana, najbardziej popularna. Mimo to, w maju puściuteńka. Byłaby idealna, gdyby na horyzoncie nie byłoby widać cywilizacji. Dobra, bla, bla, bla, już plotę trzy po trzy, bo zazdrość mnie zżrea, że nie mogę z TAKIM widokiem za oknem budzić się codziennie. Psy mile widziane, ale pod groźbą kary wyłącznie na smyczy.
Plaża Skagsanden – jakieś trzy kilometry od Ramberg i domów przy morzu już nie widać. Ponoć w sezonie bardzo popularna, a do tego fotogeniczna. Znaczka psowego brak. Luśka wniebowzięta.

Jestem wniebowzięta, ale do zdjęcie zrobie smuteczek.
Wyspa Moskenesøya
Plaża Kvalvika – jedna z tych, na które nie dojedziesz samochodem. Tylko wspinasz się przez 3 km pod wiatr, po kamieniach i błocie.
Ciężko było, bo piechury z nas żadne, tym bardziej po śliskiej trasie, z Luśką unoszącą się na smyczy niczym mały balonik z helem (6 kg żywej wagi pokonanej przez wichurę). Ale warto zacisnąć zęby i na przód! Nie będę ściemniać, że zeszliśmy na sam dół, tylko już fotek nie robiliśmy. Nie zleźliśmy, bo i ja i Luśka padałyśmy na pyski. Ale widok tuż przed stromym zejściem i tak nam się podobał.
Wyspa Gimsøya
Plaża w pobliżu kempingu Hov – niewielka, cichutka i urocza. Z dziwnym czymś takim roślinnym na piachu. No wiem, totalny ignorant ze mnie, ale heloł?! Niby jak ja mam TO wyszukać w goglach? Zdrewniała kończyna potwora morskiego? Hmmm..? Ktoś, coś?
Wyspa Vestvågøya
Plaża Unstad – najbardziej zatłoczona ze wszystkich – całe trzy osoby plus jeden berneńczyk obserwowały z nami zachodzące słońce. Podobno idealna dla surferów. Cześciowo pokryta paichem, częściowo wielkimi kamulcami. Najsurowsza ze wszystkich.
I po plażach!
#lofoty(love)story cześć pierwsza za nami. W następnym odcinku ruszamy tyłki na szlaki spacerowe.

No ruszamy, ruszamy, ale zaraz…
Właśnie jesteśmy na Lofotach i chciałam bardzo podziękować za ten wpis … zobaczyliśmy najpiękniejszą plażę i NAJ NAJ zachód słońca EVER !!! Plaża UTAKLEIV!
Upłakałam się ze śmiechu przy tym opisie! Wielkie dzięki za tę listę, wykorzystam ją już niebawem ;) Mam nadzieję, że zimą te plaże robią podobne wrażenie.
Pozdrawiam!
:)) Mega się cieszę, że się przyda! Udanej wyprawy :))
Super wpis! Szukam informacji, jakie plaże, na jakie szczyty:) fajnie, że tu trafiłam,,, bardzo przydatny opis , przybywa punktów na mojej mapie. Wyruszamy w sierpniu, dwa rowery, dwie wędki, namiot itd. Plan to Park Abisko i Lofoty. Mówię do zobaczenia tym, którzy wybierają się w sierpniu! Dziękuję
Plan brzmi cudownie! :))) szerokiej drogi!!!
Witam. Proszę o in formację czy bez wcześniejszej rezerwacji znajdziemy nocleg na Lofotach. Jedziemy w tym roku w czerwcu w 7 osób i dwa psy.
O rany, niestety nie mam pojęcia :( Przykro mi!
Nocleg u Ojcow Cystersow na lofotach
W ubiegłym tygodniu wróciłam z Lofotów. Miejsce te, zupełnie wyjątkowe uznaję za istny Raj za kołem podbiegunowym. Dzięki Państwa Blogowi, udało mi się dotrzeć do kilku z opisanych plaż – m.in Kvalvika, Ramberg, Uttakleiv, Unstad, za co bardzo Dziękuję. Najbardziej spośród wszystkich urzekła mnie Uttakleiv- zaczarowana plaża, ze szmaragdową wodą.
Uwielbiam Norwegię, jeździmy tu już od 10 lat razem z dziećmi (raz byliśmy nawet z naszym psem). Norwegia jest według mnie jednym z najpiękniejszych krajów, w jakich można się zakochać. Zapraszam do śledzenia mojego bloga http://kchrobak28.geoblog.pl/ Wkrótce relacja z podróży na Lofoty. Pozdrawiam serdecznie.
Super! Bardzo się cieszę! My też uwielbiamy Norwegię :))) I bede zaglądać!! Buziaki!
Moje marzenie to Lofoty żeglarsko !
Ooo mega pomysł!!!
Mega!!! No po prostu odlot! Przepięknie! Wpis zachowuję na przyszłość:) Dzięki
Cała przyjemność po naszej stronie! :) Super, że się przyda!!
O tak…Lofoty…chcecie bajkę oto bajka..obudzić się w namiocie na Lofotach, rozsunąć zamek i patrzeć, patrzeć, patrzeć..
Dokładnie <3
Ja wybieram się w 2018 w sierpniu jakie czekają mnie temperatury
Niestety nie mam pojęcia! My byliśmy w maj/czerwiec :)
Różnie bywa, warto mieć na pewno w plecaku kurtkę i spodnie przeciwdeszczowe i dobre górskie buty. Pogoda potrafi w przeciągu godziny ze cztery się zmienić ( od rozpieszczającego ciepłego słońca do wiatrów i silnego deszczu). Temperatury znośne za dnia w okolicach 20C, na pewno nie tropiki, osobiście przez cały sierpień spałem w namiocie i nigdy nie zmarzłem
Karolina Gadomska
Cho na wpis! :D
O tak! Zgadzam się :) a jeszcze fajniej jak spędza się noc na takiej plaży :) https://www.apetytnaswiat.pl/namiot-all-inclusive-czyli-krotka-opowiesc-o-wrzesniowej-podrozy-poslubnej-na-lofoty/
Przecudownie! :)
Macie jeszcze po świętach miejsce na pieczone jabłka ;-) ?
Masę! :)
Zazdraszczam. Ja mam jeszcze pół lodówki jedzenia i nie mieści mi się wcale nie tylko w niej.
Iza, jak Ty tak na serio to są punkty oddawania żywności, albo zostaw w pudełku przed Biedrą z kartką. Na pewno ktoś skorzysta z pyszności!
Wiesz co, to dobry pomysł. Słyszałam o takich miejscach, ale nigdy nie korzystałam. Za Biedrę podziękuję, ale w radiu mówili o fundacji, która taksówki do domu wysyła po jedzenie.
Zazdroszczę pięknych Lofotów, ja jednak nie dojechałam… „Dolne pół” Szwecji mnie urodą zatrzymało:) Także polecam! A sama północną Skandynawię dzielę na regiony i planuję następne wyprawy:) A dla wszystkich marzących – Skandynawia jest droga, ale przy niezbyt wygórowanych oczekiwaniach wobec prozy życia (i dość pojemnym bagażniku), nie bardziej niedostępna niż inne kraje! Tylko NIGDY nie należy zapominać o zabraniu rękawiczek!!! :)
hahaha :D Rękawiczki! Dokładnie :) I pełny bagażnik – must-have! :) Tak, Szwecja też nas zachwyciła, zdecydowanie musimy poeksplorować jeszcze!
Cieszę się bardzo, że północ zachwyciła Cię tak jak nas :) Ściskam!
Następnym razem w nocy przed waszym odjazdem przywiążę się do podwozia i jadę z wami!
Przyczepkę Waszą lepiej przywiąż nam do haka i ładuj się do środka! :D
O, właśnie! To jest myśl :D
:) masz rację , trzeba ruszać wkrótce w drogę. Trzymajcie się
hej Aleksandra,
już po spotkaniu klasowym miałam Ci napisać (ale dopiero teraz po tej relacji z Lofotów się zebrałam) , że super blog, ciekawe relacje, piękne zdjęcia , no i przede wszystkim super Luśka. Norwegia zawsze mi się marzyła :)
Ania W.
Dzięki, Ania! Nawet nie wiesz jak bardzo jest mi miło, że zajrzałaś :)))
Norwegia też mi się marzyła, już kopę lat, więc cieszę się, że w końcu się udało! Ruszajcie też, koniecznie!
Buziaki!
No dobra, właśnie zbieram szczękę z podłogi, a żal mi d… ściska. Oczywiście wszystko w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu, żeby nie było ;) Ja jestem wniebowzięta, zakochana i mogłabym sobie włączyć jakąś relaksującą muzykę, patrzeć na Wasze zdjęcia i odłączyć się od świata. Rozpływam się, no mogłabym lukrować i lukrować. Chciałam Szwecję, już nie chcę, chcę Norwegię!
Ola, luuuukruj! :D To miód na moje serce! Dzięki wielkie za takie miłe słowa <3 Dawajcie do tej Norwegi, jest naprawdę spoko! ;)
opadnięta szczęka, wypieki na twarzy i wytrzeszcz oczu to jest to co ciągle mi towarzyszy podczas oglądania Waszych relacji z podróży
<3 <3 (rany, to teraz trzeba będzie poziom utrzymać…Gdzie ja takie lofoty znajdę, gdzieś blisko domu..?!! :D Buziaki! )
Michał wyspecjalizowany jest we wstawianiu Luśki do zdjęć, więc wystarczy coś sciągnąć z internetu i dokleić Waszą trójce ;)
ciiiii, bo się wyda jeszcze i polegniemy w tych internetach! :D
Mam nadzieje, że tym razem uda nam się wiecej wolnego podczas pracy w Norwegii i dotrzemy na Lofoty! bo na zdjeciach wyglada to wszystko cudownie! :)
Zdecydowanie musicie zaplanować sobie kilka wolnych dni i ruszyć na północ. Jest cudownie! :)
Wow, fantastyczne widoki. W życiu bym się takich kolorów wody nie spodziewała w tym kawałku świata. :D
No własnie ja też nie! Niesamowite wrażenie :)
Uwielbiam Norwegię, ale jeszcze nigdy nie byłam na jej północy. A do tego posta zawołałam aż swojego chłopaka. I razem wzdychaliśmy „ej, to kiedy jedziemy?” :)
O rany, MUSICIE! :)) Północ zwaliła nas z nóg! Na pewno jeszcze kiedyś wrócimy!
Nie mogę się zdecydować, która najładniejsza!
Każda ma wow-faktor :)