Przede wszystkim wkurzasz się, że zamiast o 14-tej ruszasz w miasto 3 godziny później.
Zeszło nam się na śniadaniu w Łodzi i na przerwach spacerowych po drodze. No co zrobić. Trzeba resztę dania wycisnąć jak cytrynkę.
Ruszamy! Para buch, koła w ruch i tramwajem jedziemy na Postplatz.
A tam Herbstfest.
Czy naprawdę byłam wkurzona jeszcze pół godziny temu? Kolorowo, jedzeniowo i jesiennie, muza gra, diabelski młyn się kręci, piwko się leje. No miodzio na nasze nerwy. Wdech wydech, urlopik przecież! No trudno, kościoły pozamykane i Zwinger też, ale i tak może być smacznie. Wtapiamy się w rubaszny tłumik, chrupiemy parówken i popijamy browaren. Wieczorkiem wrócimy na porządną kolację.
A tymczasem, borem lasem, zobaczmy kilka kościołów. Zaczynamy od Frauenkirche – dreźnieński mariacki. Zamknięty. Chór ponoć ćwiczy. Ale i tak po 18-tej, więc nawet jakby próby nie było ze zwiedzania nici. W ’45 zburzony całkowicie został odbudowany dopiero na początku lat ’90-tych.
Dalej mural. Największy na świecie ceramiczny obraz ścienny. Czekamy, aż Łódź to przebije. Orszak książęcy biegnie wzdłuż Augustusstrasse łączącej najważniejsze zabytki starówki. A pod orszakiem biegniemy i my.
Kolejny Kościół to Hofkirche – Katedra Świętej Trójcy.
I tuż obok – Zwinger – zespół pałacowy.
I już tu zdjęcia nie będzie. Jeden rzut oka na lewo i przepadliśmy. Tuż, tuż, za mostem, na drugim brzegu Łaby zielone widzę. Dużo zielonego. Trawa musi być nasza.
A że z reguły przyjemne łączy się z pożytecznym udało nam się i Luśkę wybiegać i rozkoszować się panoramą dreźnieńskiej starówki o zmierzchu. Ślicznie.
Po drugiej stronie Łaby rozciąga się Neustadt. Podobno ‘place to be’ – najmodniejsza i najbardziej rozrywkowa dzielnica Drezna. Wstępu strzeże złocisty August II Mocny na złocistym rumaku. A facet znał się na imprezach, więc chyba można mu zaufać. Ponoć wino, kobiety i śpiew były jego żywiołem.
A że Luśka w imprezowym nastroju raczej nie była („Nie dzisiaj, słuchajcie. Zmęczona jestem” – wymamrotał pies), zawróciliśmy i cykając kilka fotek Dresden by night z burczącymi kiszkami skierowaliśmy się z powrotem w kierunku Herbstfestu, na jakieś knedle, makaron, czy rybkę. Najlepiej z winkiem.
I wyobraźcie sobie, co ukazało się naszym oczom. Cisza. Ciemno. Pusto. O godz. 20:35. I tylko tumbleweed toczą się pomiędzy zamkniętymi straganami. Gdzie moje chrupiące parówki??? Zamknęli Herbstfest. Bez żadnego uprzedzenia.
Znaleźliśmy za to inną lokalną knajpkę – McDonalds. Tak lokalną jak Internet. A miało być tym razem zdrowo…
Zdrowo, niezdrowo – w Dreźnie zatrzymać się warto. Starówka zrobiła na nas naprawdę przyjemne wrażenie. Wszystkie hajlaty opisane w przewodniku skupione są w jednej okolicy i po dojechaniu do centralnego punktu jakim jest Postplatz spokojnie można dalej poruszać się piechotą – odległości są niewielkie. Intrygowało nas jeszcze Neustadt, ale zabrakło nam (wszystkim) siły na włóczenie się po knajpach. Może następnym razem?
Na przeczekanie zwiedzania z piesełkiem – o ile traficie do Drezna wcześniej niż o 17-tej – zielony teren nad Łąbą jest idealny! Można z kocykiem, można na ławce. Można nawet z piwkiem, bo są ogródki. Perfect!
[notification type=”notification_info” ]
PRZYDATNE INFO:
Mega psiolubny hostel – Sunshine Hostel – wyżeł Jack łypie przyjaźnie z reklamówki. Psy każdej wielkości są mile widziane bez dodatkowych opłat. Udało nam się zarezerwować ostatnią dwójkę, akurat z piętrowym łóżkiem – koncepcja Luśce całkowicie nieznana. Nawet śniadanie zjedliśmy razem.
Najlepsze bilety na dojazd do miasta – ‘czwórki’. Za 5 Euro – cztery przejazdy, każdy ważny ok. godziny od skasowania w jedną stronę. Tak jakbyś miał 4 bilety na jednej kartce. Dziko, ale wygodnie.
[/notification]
Będziemy w weekend i już nie możemy się doczekać! :)
Pozdrowienia!
Słyszałam, że Drezno jest piękne, ale na Waszych zdjęciach dosłownie zwaliło mnie z krzesła! Jest cudowne!
A poza tym piesen chrupen parówken? :D
Kurczę, po wyprowadzce od rodziców i mojego piesa, brakuje mi w domu jakiegoś czworonoga i kiedy tak patrzę na Wasze piesowe przygody, sama też tak chcę! :)
Hania, dawaj! Skombinujemy Ci czworonoga i jakieś grupowe wyjazdy będziemy organizować dla psiarzy :) A jak już się zrobi się boom na psie obozy, to my będziemy dawno na szczycie! :-D
Powiem, wieczorową porą to miasto po prostu piękne jest! Ja obawiam się, że zabrakło by mi siły na zwiedzanie, bo wszystkie zostawiłabym w knajpach ;)
Ha! Natalia! To nastęnym razem się umawiamy i zaczynamy od knajpek :)
O i to jest myśl!:)
Mam znajomych, którzy poznali się i zakochali w tym mieście i dla nich jest to najbardziej romantyczne miasto Europy :)
Uwielbiam romantyczne historie :) Z tego co pamiętam dla Was takim miastem jest Bolonia, prawda? Dla nas Ogonki ;)
Dokładnie tak – Bolonia, miasto zaręczyn, Mauritius – miejsce ślubu. :)
My od dawna wybieramy się do Drezna. Jaką trasą jechaliście? Jest jakaś sensowna optymalna?
Przez Wrocław i Zgorzelec. Jestem zdecydowanym fanem autostrad, więc ta trasa nie jest optymalna moim zdaniem, ale z drugiej strony trochę taniej wychodzi bez opłat drogowych ;)
Złoto, widzę dużo złota :D
I jak ja to dobrze znam – plan planem, a poślizg musi być :)
Zaaaawsze ;)
Co można zrobić w jedno popołudnie w Dreźnie? pójść na spacer z piesełem :D dzięki za info o muralu, nigdy o nim nie słyszałam a brzmi ciekawie :)
Spacer – Luśka poleca. Zawsze i wszędzie ;) A mural naprawdę zacny :)
Jak zwykle suuuper! Już mi się chce do Drezna :-)Pozdrowienia&Powodzenia.
Dzięki, Damian :-) buziaki!
Ech, Urlopowicze, jesteście nieziemscy! Odtąd każdy mój weekend jest przy Waszym miałki i nijaki! :) Czapki z głów :)
Zakochałam się w Waszym blogu i nie mogę przestać czytać. :)
Bardzo nam miło, że do nas trafiłaś! Dziękujemy! :-)