Weekend nad Bałtykiem

To będzie leniwy wpis o leniwym weekendzie.

Pamiętasz ten pierwszy raz, gdy zimna fala dotknęła Twoich dziecięcych stópek?

Może jedno z rodziców trzymało Cię wtedy w ramionach, a może stałaś sama na brzegu ładując plastikową łopatką mokry piach do wiaderka. Może było wtedy niemożliwie gorąco, jeden z tych upalnych dni, na które zawsze wszyscy czekają. A może było właśnie chłodno i pochmurno, a fala zalała Ci i tak już wysoko podwinięte nogawki spodni. Pamiętasz…?

Kiedyś, latem nad Bałtyk jeździli absolutnie wszyscy. Pośród kolorowych parawanów, pieczołowicie wykopywanych grajdołków i wymyślnych budowli z piasku można było spotkać sąsiadkę z bloku obok, dawno niewidzianą kuzynkę z łódzkiego, czy – co gorsza – babkę od fizyki, i to dokładnie w tym momencie, gdy odpalałaś pierwszego w życiu fajka. Wieczorami zapach smażonego dorsza z frytkami mieszał się z aromatem wypieczonych gofrów, z otwartych okien ośrodków kolonijnych wybrzmiewała Autobiografia Perfectu, a spalone słońcem nosy i czoła troskliwie smarowaliśmy kolejną warstwą kremu nivea.

Kiedyś lato to był Bałtyk. Chociaż na tydzień. Kropka.

Potem dorosłam, poszłam na studia, zaczęłam zarabiać własną kasę i stwierdziłam, że lepiej zainwestować ją w wypady gdzieś dalej. A nie znowu nad ten Bałtyk. No ile można?! Długo broniłam się przed powrotem. Bo drogo, bo pogoda niepewna, bo tłok i do tego z psem bardzo słabo. Parę razy zahaczaliśmy przejazdem o Gdańsk i Gdynię, i w sumie tyle nas morze widziało.

Aż do zeszłego września, gdy w drodze na Bornholm zatrzymaliśmy się w Sarbinowie. Pustym Sarbinowie. Jaki to był czad! Luśka z rozwianym włosem pędziła po plaży, zachody słońca zamieniały niebo w pomarańczową watę cukrową, a z tysiąca smażalni otwarta tylko JEDNA. Hell yeah! Zero spędzających sen z powiek rozkimnek gdzie dziś zjeść i czy ryzykować sandacza „U Krysi”, skoro i tak nic nie pobije halibuta z „Córki Rybaka”.

No wiec skoro po sezonie tak fajnie było, to teraz postanowiliśmy sprawdzić jak jest przed. Tym razem na Mierzei Wiślanej.

Bałtyk z psem na weekend

Nie łudźmy się. To nie był wyjazd krajoznawczy. Chociaż niewątpliwie kusił nas dłuższy road trip po malowniczej okolicy, większość dnia spędziliśmy na łażeniu po pustych plażach. Trafiliśmy na nieziemski kemping jakieś 150 m od plaży,na którym byliśmy sami, pośród pachnących sosen i śpiewających ptaków. Wsuwaliśmy rybę i gofry z bitą śmietaną i truskawami. Moczyliśmy nogi i łapy, łapaliśmy pierwszą letnią opaleniznę i tłumaczyliśmy Luśce, że bez paszportu nie może robić podkopu pod siatką graniczną z Rosją. Czas płynął wolno, a w sobotę deszcz padał ulewnie. Typowy weekend nad Bałtykiem.

weekend nad bałtykiem

Tu kończy się Unia Europejska, Lu.

bałtyk z psem

Hajlaty wyjazdu:

  • rozruszanie przyczepki – pierwszy wyjazd w sezonie!
  • kemping w Sztutowie – dwa kroki do plaży, zalesiony, pusty, czyściutki, cichy – 10/10! Za dwie noce za nasz zestaw zapłaciliśmy 138 PLN;
  • halibut z frytkami „U Tadka” – tuż przy wejściu na plażę. Koniecznie tusza.
  • spacer Paski – granica z Rosją – niby nic, a czuć przygodę;

To co?  Przekonałam Cie, że warto znowu złapać falę?

Łap smycz i ruszaj w drogę!

Bałtyk z psem na weekend – Lu poleca! Off the season najlepiej.

Do zo na plaży!

Bałtyk z psem na weekend

13 Comments

  1. Monia Łu

    Zdecydowanie polecam na wypad nad Bałtykiem Jarosławiec na początku czerwca przed sezonem. Piękne plaże i obiadki w Jackowie, rybki pierwsza klasa i nikt nie ma nic przeciwko kudłatemu :)

    • Super, dzięki! Zapisuję! W tym roku wybieramy się tez na początku czerwca, ale już mamy zarezerwowany nocleg w Sobieszewie :)

  2. Świetny wpis! Czasem trzeba zwolnić i poleniuchować bez konsekwencji. ;) Dla mnie najlepszą formą podróży jest zabranie się na nią kamperem. Wtedy robisz co chcesz. Jedziesz gdzie chcesz. Po drodze zmieniasz 3 razy zdanie i kończy się na małym zagubieniu, z którego nie ma potrzeby ucieczki. Idealnie

  3. Super taki wypad nad Bałtyk z psem jak najbardziej, niedługo mam urlop to pewnie się też wybiorę i sobie odpoczniemy z Diego . On lubi podróżować samochodem nawet bardzo ;)

  4. Z pieskiem nad morzem fajnie na pewno rano by sobie polatał po plaży nasz też bardzo lubi co jakiś czas jeździmy bo daleko nie mamy.

  5. Puste plaże w Sarbinowie mają swój urok. Nie tylko dla nas ale dla pupila również :D Teraz próbuję zaplanować swój wyjazd tak żeby moja Dejzi mogła poszaleć na plaży :)

  6. My też w ten weekend byliśmy nad morzem, w Jastarni. Było bosko, plaża o 5 nad ranem puściutka :D

    • Najlepiej! Kurczę, Półwysep Helski piękny! Musimy kiedyś też się wybrać :)

  7. Właściwie to zawsze w wakacje wybieram się nad morze – można to już chyba nazwać nawykiem. Psa jeszcze ze sobą nie zabierałam, ale może za rok?
    Piękne zdjęcia!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *